![]() |
| Lotnisko na południu Teneryfy (Tenerife South - Reina Sofia- Airport) |
Teneryfa 2008 - wrażenia po...
...przylocie: 4.5h lotu, nie lubie latac samolotami, moja K. chyba tez niezbyt, ale ona to zawsze lepiej przezywa. Ladowanie na lotnisku moze zaskoczyc - lotnisku Tenerife SUR jest zlokalizowane w bardzo pustynnym otoczeniu :) Dla niektorych moze to byc Mars, dla innych lekka pustynia, a jest to tak naprawde uksztaltowanie wiekszosci wyspy, powulkaniczne skaly.Szybka odprawa, wyjscie z lotniska - straszny skwar, zamiast usmiechów na ustach OGROMNE BANANY...tak długo na to czekalismy :-) Teraz wybór - klimatyzowany (jak wszystkie na Teneryfie!!) autokar do naszej miejscowki, przy czym nie wiedzielismy ile zajmie nam dojscie z przystanku do 'hotelu'. Badz tez taksowka - pewniejsza, zawiezie 'pod same drzwi'.
![]() |
| Piaszczysta Plaża na Teneryfie |
Oczywiscie z czystego lenistwa jak i checi szybkiego wypadu nad ocean wzielismy taksowke. Koszt dojazdu z lotniska TFS do Los Christianos to wydatek rzędu 20 Euro.
15 minut, odbieramy klucze, jeden z właścicieli - John, pokazuje nam apartament. Mieszkanko swietne!
Spora sypialnia, kilka szaf, szafeczek, duzy wiatrak pod zyrandolem daje nam do zrozuemienia ze klimatyzacji tutaj nie znajdziemy :-) Z drugiej strony, za mieszkanko na 11 nocy, za ktore zapacilismy 300 funtow (1200 zl) przy czym musze dodac, ze jest to cena za wynajem calego lokum, nie za osobe!!
![]() |
| Apartamenty Paloma Beach na Teneryfie |
Pokój czysciutki, po nim przechodzimy do sprawdzenia łazienki, która okazuje sie również nader czysta, tak jak i reszta apartamentu. Ogromny salon, taras z widokiem...na inne tarasy ;) Musiałem sie dobrze wychylic by ujrzec ocean. Mielismy wybor - dwa pojedyncze lozka zsuniete razem tworzac podwojne ale pokoj z widokiem na ocean, badz tez podwojne lozko i 'widok niegwarantowany' :) Źle nie jest! Wychodzac z mieszkanka na, ze tak powiem korytarz widzimy ocean w calej krasie. Szybkie rozpakowanie sie, zmiana ciuszkow, antyperspirant i jedziemy!
Przy wyjsciu z kompleksu zaskoczenie - widzimy znany napewno wszystkim mieszkajacym w UK Polakom sklep ICELAND!
Pierwsza mysl - znow bedzie milion angoli jak na Corfu w Grecji (a dokladniej Kavos - odradzam wypad do tego miasta - jest tragicznie!) i co za tym idzie brak mozliwosci sprawdzenia lokalnych potraw :|
Wchodzimy do srodka spragnieni czegos do picia (ja - dwa piwa, K. - soczek ;) papierosow etc. I co widzimy?!?! TYLKO ANGIELSKIE JEDZENIE! A co lepsze, jakies 5 metrow lodowek pelnych angielskiego chleba tostowego (FUUUUJ!) w dwoch wariantach - pierwszy to chleb zamrozony, niczym kamien, drugi natomiast lekko schlodzony.. ;) Papierosy po 3 Euro (9zl), kupujemy wiec tylko 1 paczke dla chwilowego nakarmienia raka. Wychodzac mijamy kilka angielskich kobiet po 40stce...wychodzacych z pelnymi siatkami zakupów....wypchanymi angielskimi frytkami i mrożonymi ryb ami w gotowej panierce!! Obrzydza nas fakt, jak ludzie przyjezdżają na wakacje kupując angielskie jedzenie i to jedzenie z najniższej polki.. debile.
Ale mniejsza o to, schodzac w dol deptaka roztacza sie przed nami przepiekny widok, a banany na naszych twarzach rosna z sekundy na sekunde :-) Przechodzac sie deptakiem - wzdloz oceanu i lekko kamienistej plazy z kilkoma miejscami gdzie moznaby sie polozyc na szarym piastku wulkanicznym - mijamy kilka restauracyjek sprawdzajac ceny, mijani przez czarnoskorych pseudo_hiszpanow sprzedajacych zegarki marki ROLEXXX, tudzież okulary marki DOLCZEGABANANA :) Wchodzimy do sklepu z pamiatkami, w ktorym rowniez mozna zakupic alkohol, papierosy i inne ustrojstwa codziennego uzytku.
I tu rzucaja sie nam w oczy 'nowe' ceny. Karton papierosów [czyli 10 paczek dla tych szczęśliwie niepalących] Pall Mall'i - 8.5 EURO !! Te same ktore widzielismy w IceLand po 3 E...za 1 paczkę! :D
Alkohol rowniez duzo tanszy...biedni angole ;D
W miedzyczasie wypilem te dwa male piwka, marki Dorada [jedyne hiszpanskie piwo dostepne w angielskim Iceland :)] spalilem kilka papierosow. Takze moglismy przejsc sie dalej, szukajac lokalnej karty SIM [ktorej z resztą nie kupilismy do konca naszej wyprawy] - bez skutku, sklepikarki słabo gadają po angielsku, a nasz hiszpanski ogranicza sie do 'SI' badz tez 'Gracias' ;)
Jedzenie na Teneryfie
Wpadamy do lokalu wygladajacego na malo angielski (w koncu chcemy sie odseparowac od tego durnego narodu i angielskiego jadła), glodni jak wilki. Kelnerka obslugujaca nas okazuje sie Slowaczka, dosc dobrze gadajac po polskiemu, mieszkala nawet przez kilka lat w Londynie, ktory teraz kompletnie olewa mieszkajac w tak zajebistym miejscu ;) - Nie ma się co dziwić.Dostajemy Menu, "oczywiscie" w 5 jezykach [Ang, Hiszp, Niemiecki, Francuski, Rosyjski]
Otrzymane potrawy sa ogromne! Ja zamawiam jakis 'special day offer' polecony przez nasza nowa slowacka kolezanke - innym slowem wieprzowine w jakims sosie z pieczonymi jablkami..ZAJEBISTE! ;) Jak sie pozniej okaze, kazda potrawa zamowiona przez nas na wyspie jest ogromnych rozmiarow bez straty na jakosci/smaku.. bez wzgledu na wielkosc i klase restauracji/knajpy/whatever wszystko jest PYSZNE! Wypijam trzy piwa, moja luba 'zaledwie' 0.5L Sangrii i wychodzimy napchani jak male swinki ;) Wracajac do domu zahaczamy jeszcze kilka sklepow, kupuję Whisky Ballantines 0,7 L ..za 9 EURO !!!
Przeliczać nie będę, zasadniczo jest tanio i to bardzo, widać tanioszkę cenową Teneryfy jak na dłoni - w końcu cała wyspa jest strefą niskoopodatkowaną, de facto bezcłową.
K. wrzuca do reklamowki jakieś lokalne wino, wychodząc ze sklepu kupujemy jeszcze worek lodu do naszych trunków i tak zaopatrzeni wracamy na chwilę do lokum, odsapnąć. Wypijam dwa driny, K. bodajze pół butelki wina i wychodzimy posiedzieć na ławeczce tuż przy oceanie.. Max relax i odcięcie od jakże smutnej, angielskiej rzeczywistości....jest cudownie! :]
K. znów twierdzi, iż jest to idealny moment bym sie jej oswiadczyl (UPDATE 2015: zrobiłem to kilka lat później, swoją droga w też w Hiszpanii...tylko na innej wyspie;)) ja mimo bycia lekko wstawionym jednak przecieram oczy, dopijam zakupione po drodze piwka i wracamy ok. 1 w nocy na zasłużony odpoczynek...Jutro plaża i relaks...zakup wycieczek zwanych w polsce, glupawym jak dla mnie slowem 'fakultatywnych'...tu po prostu z ang. - Excursions [nawet hiszpanie używaja angielskiego słowa - chyba łatwiej się im tak doagać z rzeszą brytyjczyków i innych przybyszy]
CDN..



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz